Od wielu lat mentoring zyskuje na popularności i posiada coraz więcej zwolenników. To bardzo popularna forma zdobywania doświadczenia i wiedzy od osoby, która już je posiada i chętnie się nim dzieli.
Obecnie mianem mentora określa się osobę o rozwiniętych kompetencjach, godną zaufania, będącą wzorem do naśladowania, oraz kogoś, kto wywarł na nasze życie duże piętno, był inspiracją i wsparciem. Według definicji Davida Clutterbucka (to taki guru europejskiej szkoły mentoringu) mentor to człowiek doświadczony, który chce podzielić się swoją wiedzą z kimś o doświadczeniu skromniejszym, w relacji charakteryzującej się wzajemnym zaufaniem. Coś jak uczeń i mistrz. Dlatego mentoring jest właśnie taką partnerską relacją zorientowaną na odkrywanie i rozwijanie potencjału ucznia poprzez regularne rozmowy ucznia z mistrzem, dzięki którym uczeń zdobywa wiedzę, poznaje siebie i rozwija swoją świadomość.
Mentor powinien być super praktyczny
„Nie może pan przejść na emeryturę, ma pan tylko 30 lat”
„Wiek nie ma znaczenia, trzeba podążać za marzeniami”
Mentoring to nie coaching. Tutaj nie ma mowy o tym, by być niepraktycznym i dawać wskazówki, które do niczego nie prowadzą. Narastający trend, a może swego rodzaju potrzeba pokazania się przed innymi, sprawia, że każdy chce każdego mentorować. Kiedy prezesi lub dyrektorzy dużych instytucji finansowych spotykają się w kuluarach, wstydem jest im powiedzieć, że nie opiekują się żadnym startupowcem.
Tylko kiedy dla młodego przedsiębiorcy każdy dzień jest na wagę złota i może wiązać się z „być albo nie być”, rady w stylu „to weź wydaj 300 koła i nie będzie problemu” mogą być nie na miejscu, kiedy wczoraj CEO tegoż startupu brał udział w szkoleniu „Marketing z zerowym budżetem”.
Dobrym przykładem, gdzie możemy spotkać praktycznego mentora, jest film „The Edge of Tomorrow”.
Kiedy, tchórzliwy rzecznik armii USA, William Cage trafia do czynnej służby w przeddzień kluczowej bitwy, nie ma żadnych umiejętności bojowych. Jest kompletnie oderwany od miejsca, w którym się znalazł i jego szanse na przetrwanie są równe zeru. Z pomocą przychodzi mu stacjonująca w bazie Rita Vrataski, która dzięki swojemu praktycznemu podejściu, ciężkiej pracy, motywacji oraz braku skrupułów robi z Williama prawdziwego żołnierza.
Dlatego, jeżeli szukasz mentora, to znajdź kogoś, kto bez zbędnego gadania przejdzie z Tobą do działania.
Mentor powinien być specjalistą w swoim fachu
Nie możesz pójść do ludzi od marketingu w firmie i prosić ich o pomoc przy budowie czujników z Internetu rzeczy, działających w blockchainie, z modułami sztucznej inteligencji, która steruje rojem nanotechnologicznych dronów, przeprowadzając analizy pod uczenie maszynowe. Tak samo nie możesz prosić swojego mentora, by znał się na wszystkim i mentorował Cię z zakresu, który wychodzi poza jego wiedzę i umiejętności.
To zupełnie tak, jakby Luke Skywalker z Gwiezdnych Wojen poszedł do Yody i prosił go o pomoc w odkrywaniu prawdziwych zamiarów ludzi (gdzie ten nie wiedział, że pod jego nosem dochodzi do zdrady). Wiadomo, że Yoda to najpotężniejszy Jedi, ale także jeden z największych „przegrywów” w galaktyce. Nie zmienia to faktu, że jego doświadczenie, mądrość i wiedza służą młodemu Skywalkerowi w staniu się kolejnym, największym mistrzem jasnej strony mocy. Bo w tym akurat Yoda nie ma sobie równych.
„Do. Or do not. There is no try.” – mawia Yoda i tym samym zmusza Luke’a do skupienia się na teraźniejszości i wyzwaniach, jakie ona niesie. Jego wsparcie pomaga mu nie tylko poprawić pewność siebie, ale także ostatecznie prowadzi Luka do pełnej niezależności.
Mentor powinien dawać szansę radzić sobie samemu z problemami
Kto oglądał lub czytał „Władcę Pierścieni” J.R.R Tolkiena i zna postać Gandalfa, ten wie, że gdyby nie on i jego mądrość oraz doświadczenie, Drużyna Pierścienia nie miałaby prawa istnieć.
Chociaż nie jest on głównym bohaterem, to wpisuje się w archetypową rolę mentora i doradcy.
Mentor to ktoś, zwykle starszy od swojego „ucznia”, który pomaga mu, udzielając porad oraz ucząc nowych umiejętności. Gandalf postrzegany jest w Drużynie Pierścienia jako najmądrzejszy z jej członków. Uczy i doradza wszystkim jej towarzyszom oraz niesie ze sobą wiedzę, porady i wskazówki, które pomagają innym we wspólnej misji.
Gandalf swoim postępowaniem idealnie wpisuje się w rolę mentora. Szczególnie jeżeli spojrzymy na jego relację z młodym Frodo.
Godną postawą do naśladowania w tym przypadku jest to, że Gandalf nie tylko dzieli się mądrością, prowadzi, czy stara się chronić innych członków „zespołu”, ale także to, że pozostawia ich samych sobie, by samodzielnie radzili sobie z problemami. Bez możliwości samodzielnego przekonania się o tym, czy jakieś założenia mają prawo działać, lub czy droga, którą podążamy, jest drogą prawidłową, taki mentoring nie ma sensu.
Mentor powinien pomagać swojemu podopiecznemu i biznesowi rosnąć w siłę
To może być wsparcie swoją wiedzą czy doświadczeniem. Mentor może wysłuchać i wytłumaczyć jak rozwiązać dany problem, gdy mentee nie jest w stanie sam sobie z nim poradzić (czytaj dąży do ostatecznej autodestrukcji). Może też udostępnić sieć swoich kontaktów, inne zasoby (nie powinny być finansowe) albo wykonać czynności, które pomogą urosnąć w siłę.
Dobrym przykładem podobnej motywacji i działania jest tutaj Mickey Goldmill w filmie Rocky. To on popycha młodego Rocky’ego do tego, by stał się zarówno silniejszy fizycznie, jak i psychicznie. Wszystko, co mówi Mickey to istny traktat o mentoringu.
“The fact that you’re here and doing as well as you’re doing gives me — what do you call it? — motivization. To stay alive. Because I think people die sometimes when they don’t want to live no more. And nature is smarter than people think. Little by little we lose our friends, we lose everything. We keep losing and losing until we say, you know, ‘What the hell am I living around here for? I got no reason to go on.’ But with you, kid … boy, I got a reason to go on. And I’m gonna stay alive. And I will watch you make good. And I’ll never leave you until that happens. Cuz when I leave you, you’ll not only know how to fight, you’ll be able to take care of yourself outside of the ring, too.”
Mentoring to także siła wzajemnych relacji
Nie wiem czy mieliście okazję oglądać starą, pierwszą wersję Karate Kid. Nie tę sprzed kilku lat, ale tę z 1984 roku. Dla niektórych to film o denerwującym dzieciaku Danielu, który jak twierdzą komentujący w Internecie, zebrał cięgi, na jakie zasługiwał. Ogromne starania jego matki, aby wyrwać tego chłopaka ze złego środowiska do wspaniałego miejsca, pełzną na niczym. Daniel nie potrafi okazać nawet krzty wdzięczności za dobro jakie go spotyka.
Właśnie wtedy pojawia się w jego życiu Pan Miagi. To złamany życiem człowiek, którego żona zmarła podczas porodu. Pan Miagi spędza czas z tym młodym człowiekiem na nauce karate. Nawiązują ze sobą relację mentor-mentee i każdemu z nich wychodzi to na dobre. Trening wykracza daleko poza karate, a nauka skupia się także na wielu ważnych lekcjach życia. Daniel zostaje świetnym karateką, a Pan Miagi odnajduje w sobie dawną pasję i chęć do życia.
No to koniec
Mógłbym opowiedzieć o tym, jak Mufasa z Króla Lwa prezentuje cechy motywacyjnego przywódcy, jak John Keating ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów popycha swoich uczniów do granic możliwości, ale skończę tylko krótką puentą. Jeżeli szukasz mentora, to znajdź takiego, który ci odpowiada i pracuj tak, aby było to satysfakcjonujące doświadczenie. Znajdziesz nie tylko najlepszą wersję siebie samego, ale być może zyskasz przyjaciela na całe życie.